27 grudnia 2012

Rozdział czwarty

Gdy do uszu Daesung’a dotarł głośny brzdęk obijających się o siebie garnków, poderwał się gwałtownie z posłania i rozejrzał dookoła siebie, próbując zrozumieć, co się w ogóle dzieje. Zmarzniętymi palcami przetarł rozespane oczy i ziewnął przeciągle, przenosząc po chwili wzrok na trójkę śpiących chłopaków. Zaraz dotarło do niego, że brakuje Pandy, dlatego szybko podniósł się ze sterty koców, które przez minioną noc i kolejne zbliżające się miały służyć piątce chłopaków za łóżka. To był wspólny pomysł ich menadżerów, którzy stwierdzili, że przyda im się odpoczynek od wszystkiego, co wygodne i ekskluzywne. Najbardziej jednak bali się tego, że ich opiekunów poniesie na tyle, że zakręcą im nawet ciepłą wodę i wyłączą prąd. Na szczęście póki co nie zapowiadało się na tak radykalne kroki, więc chłopcy doszli do wniosku, że kilka nocy spędzonych na stercie miękkich koców jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
Daesung po cichu przeszedł przez korytarz i otworzył szeroko oczy ze zdziwienia, gdy zobaczył krzątającego się po kuchni Seungri. Pierwszy raz od bardzo dawna widział przyjaciela w tak dobrym humorze i to w dodatku przyrządzającego śniadanie.
 - Dzień dobry – przywitał się V.I., wyjmując z szeleszczącego opakowania dwie kromki chleba tostowego. – Nie mogłem dłużej spać przez Jiyong’a, który zabrał mi kołdrę i nie chciał jej oddać, więc postanowiłem zrobić śniadanie.
- Dobrze się czujesz? – zapytał zaniepokojony D‑Lite, podchodząc do Seungri. Położył chłodną dłoń na jego czole i zrobił zamyśloną minę. – Gorączki nie masz, ale coś jest nie tak skoro robisz śniadanie.
- Daj spokój, hyung – westchnął urażony maknae i przewrócił teatralnie oczami, odsuwając się zwinnie od Daesung’a. – Pomyślałem, że śniadanie to doskonała okazja, by w końcu usiąść razem przy jednym stole i porozmawiać. Poza tym… - zawahał się na chwilę, próbując znaleźć odpowiednie słowa – widziałeś, jak wczoraj GD zareagował na widok Jin? Aż mnie coś za serce ścisnęło. Wydaje mi się, że on wciąż ją kocha – stwierdził pewnie i przytaknął głową.
- A mi się wydaje, że coś się przypala – skomentował D‑Lite, zaciągając się coraz mocniej powietrzem, które miało dziwny zapach.
- Aish! ­– syknął Seungri, oglądając się za siebie. Spojrzał z przerażeniem w oczach na wydobywający się z tostera dym i czym prędzej rzucił się w stronę urządzenia, chcąc wyjąć z niego przypalający się chleb. – Myślisz, że noona wciąż lubi mocno przypieczone tosty? – zapytał, rzucając na talerz zwęglone pieczywo.
- Hm, o ile będzie chciała połamać sobie zęby, to owszem – odpowiedział Daesung i uśmiechnął się ironicznie do Seungri.
- Co tutaj tak śmierdzi? – zamruczał rozespany TOP, wchodząc powolnym krokiem do kuchni. Opatulony był grubym kocem po sam czubek głowy, a na stopach miał ciepłe skarpety oraz kapcie, które zabrał ze sobą, domyślając się, jak bardzo zimno będzie w domu CEO. Na widok dymiącego się tostera, otworzył szeroko oczy i upuścił nakrycie na podłogę. – Pali się! – krzyknął spanikowany i nim któryś z chłopaków zdołał go powstrzymać, złapał za dzbanek z wodą i całą zawartość wylał na urządzenie, które wciąż było podpięte do kontaktu.
Nagle wisząca u sufitu lampa oraz ta mniejsza stojąca na kuchennym blacie zamigotały niebezpiecznie i zgasły, pogrążając kuchnię w półmroku. TOP spojrzał ze strachem w oczach na pozostałych chłopaków i szybko odłożył na bok pusty dzbanek, jakby licząc na to, że nikt nie zauważył tego, co zrobił i będzie mógł zrzucić winę na śpiącego G‑Dragon’a.
- Bingu TOP znów w akcji – podsumował wszystko Seungri i chciał coś jeszcze dodać, gdy do kuchni wparował rozwścieczony Taeyang z ręcznikiem na biodrach i resztkami piany na nagim torsie.
- To maknae! – powiedział szybko Tabi, wskazując palcem na najmłodszego z zespołu. Seungri spojrzał morderczym wzrokiem na TOP’a i zagryzł usta w wąską linię. – Widziałem na własne oczy! To wszystko jego wina!
- Czy was do reszty powaliło?! – wrzasnął na cały dom wściekły G‑Dragon, którego brutalnie obudziły krzyki czwórki chłopaków. – Nawet nie dacie mi się wyspać! A ty byś się ubrał, a nie chodzisz taki roznegliżowany po domu! – skarcił stojącego obok Taeyang’a, który na to oskarżenie zakrył wolną ręką nagi tors, a drugą zacisnął mocniej na ręczniku.
- Bo my… - zaczął nieśmiało Daesung, spuszczając wzrok na swoje stopy - … my chcieliśmy tylko zrobić śniadanie, ale tosty zaczęły się przypalać, a później TOP hyung zalał toster wodą i doszło do spięcia… - wyjaśnił wszystko na jednym wdechu i dopiero po chwili uniósł oczy na G‑Dragon’a, który stał z szeroko otwartymi oczami i rozdziawionymi ustami.
- Okay, ale to wciąż nie tłumaczy tego, dlaczego SOL jest półnagi – zauważył GD i skinął głową na przyjaciela.
- Jak to nie? – obruszył się Youngbae, spoglądając z wyrzutem na lidera. – Brałem prysznic, kiedy zgasło światło. Prawie zabiłem się na mokrych kafelkach!
- Co powinno być dla ciebie nauczką, bo zawsze należy zamykać drzwi od kabiny prysznicowej – odezwał się TOP, jednak zaraz tego pożałował, gdy zobaczył groźny wyraz twarzy Taeyang’a. – Co? Ja nic nie zrobiłem przecież – prychnął z wyższością i szybko skrył się za najmłodszym z zespołu, jakby obawiając się ataku ze strony przyjaciela.
- Mniejsza z tym – stwierdził po chwili GD, podchodząc do kuchennego baru, przy którym usiadł na wysokim stołku. – Zrobiliście chociaż to śniadanie? – spytał z nadzieją w głosie, jednak zaraz spochmurniał, gdy zobaczył niepewne miny dwójki nieudolnych kucharzy. – Świetnie, nie dość, że nie daliście się mi wyspać, to na dodatek nie zrobiliście śniadania.
- GD jak zwykle w wyśmienitym humorze – podsumował Seungri, przewracając przy tym teatralnie oczami. – Widział któryś z was dzisiaj Jin?
- Nie – odezwał się jako pierwszy Jiyong. – Pewnie się spakowała i wróciła do tego swojego lowelasa – prychnął i oparł czoło o zimny blat, głośno przy tym wzdychając.
Tabi chciał to jakoś skomentować i w sumie nie tylko on, jednak nim którykolwiek zdążył się odezwać, frontowe drzwi otworzyły się na oścież i do środka weszła zdyszana Jiyeon. G‑Dragon uniósł głowę z blatu i spojrzał pod przymrużonych powiek na dziewczynę, która na powitanie uśmiechnęła się szeroko do chłopaków i zdjęła z siebie ocieplaną kamizelkę.
- Co jest? – spytała nieco zszokowana ich reakcją na swój widok. – Ducha zobaczyliście czy jak? – zaśmiała się promiennie, podchodząc do lodówki, z której wyjęła butelkę z wodą mineralną.
- Nie, ale zastanawialiśmy się właśnie, gdzie się podziewasz – powiedział Taeyang, całkowicie zapominając o swoim wybrakowanym stroju. Kiedy Jin spojrzała na niego i uniosła pytająco brwi, uderzył się z otwartej dłoni w czoło i speszony wycofał w stronę łazienki. – To ja może się ubiorę – dodał na koniec i zaraz po tym zniknął w pogrążonym w ciemności pomieszczeniu.
- Właśnie, gdzie się podziewałaś, co? – spytał podejrzliwie Seungri, podchodząc do dziewczyny, która będąc wciąż w szoku po tym, co zobaczyła, sączyła powoli wodę mineralną z plastikowej butelki. Odchrząknąwszy głośno, V.I. zwrócił na siebie uwagę szatynki, która pospiesznie zamrugała powiekami, nie bardzo rozumiejąc, co się dzieje. – Gdzie byłaś?
- Musiałam rozprostować kości i poszłam pobiegać po lesie – powiedziała w końcu i uśmiechnęła się uroczo do maknae. – A wy co robiliście?
- Demolowaliśmy dom CEO – zaśmiał się Daesung, jednak zaraz spoważniał, gdy poczuł silne uderzenie w okolicy żeber, które zadał mu stojący obok TOP. – Znaczy, robiliśmy śniadanie, ale coś nam nie wyszło… 

*

Yang Hyun‑suk spojrzał kolejno na chłopaków z Big Bang i załamał ręce z bezsilności, która nagle go ogarnęła. W salonie panowała idealna cisza, której żadna z obecnych osób nie miała odwagi przerwać.
- Dobrze, mniejsza z tym, że już pierwszego dnia zdemolowaliście mi dom – odezwał się w końcu CEO, bawiąc się nerwowo palcami u dłoni. Zatrzymał wzrok na Tabi’m, który zrobił jedynie niewinną minę i wzruszył ramionami, jakby wciąż nie rozumiejąc, dlaczego wszyscy mają do niego tak wielkie pretensje. – Razem z waszymi menadżerami wpadliśmy na pewien pomysł. Skoro i tak w moim domu nie ma prądu, a szanse na to, że dzisiaj wszystko zostanie naprawione są bardzo znikome, postanowiliśmy, że zbliżającą się noc spędzimy w schronisku, które znajduje się kawał drogi stąd.
- Jak to dobrze, że mój samochód wciąż jest sprawny! – Taeyang odetchnął z wyraźną ulgą, kompletnie nie spodziewając się tego, że ich opiekunowie mają całkowicie inne plany dotyczące dojścia na miejsce. – Czemu macie takie dziwne miny? – zapytał niepewnie, przyglądając się po kolei menadżerom.
- Ach, czyżbym zapomniał dodać, że macie się tam dostać na piechotę? – CEO uśmiechnął się chytrze i podrapał się po brodzie, na której widniał delikatny zarost. Widząc przerażenie malujące się na twarzach chłopaków, klasnął ochoczo w dłonie i podszedł do stołu, na którym leżały jakieś papiery. – Nie martwcie się jednak. Będziecie mieli mapę i oczywiście Jiyeon, a z nią na pewno nie zginiecie.
- Nie byłbym tego taki pewien – stwierdził cicho TOP, jednak siedząca obok niego dziewczyna i tak zdołała to usłyszeć. W odwecie uderzyła go pięścią w udo i zrobiła groźną minę. – Mam ci przypomnieć, jak przez ciebie zgubiliśmy się w centrum handlowym i nim znaleźliśmy wyjście minęły dwie godziny?
- Oj tam, oppa, nie czepiaj się, dobrze? – Jiyeon uśmiechnęła się perliście i spojrzała na CEO, który przyglądał im się z rozbawieniem. – To było dawno i nieprawda.
- Prawda, prawda – odezwał się Seungri, który był z nimi tamtego pamiętnego dnia. – Jin ma taką orientację w terenie, co pijany kot, chociaż nigdy w życiu nie widziałem pijanego kota, bo przecież kto o zdrowych zmysłach dawałby kotu wódkę, prawda? – powiedział szybko i zaraz zamilkł, nie chcąc zagłębiać się w temacie tego, co działo się podczas jednego z Sylwestrów, kiedy to razem z G‑Dragon’em wyszli z kluby, by trochę się przewietrzyć i los chciał, że przypadkiem na ich drodze pojawił się czarny kocur. Seungri po dzień dzisiejszy nie wie, jakim cudem udało im się namówić zwierzaka na spróbowanie wódki, którą GD wylał sobie na rękę. – To o czym rozmawialiśmy? – spytał, ignorując rozbawione spojrzenie lidera Big Bang.
- Maknae, czy na pewno się dzisiaj dobrze czujesz? – Daesung wychylił się zza G‑Dragon’a i uważnie spojrzał na Seungri, który tylko skinął głową i uśmiechnął się głupkowato. – Wracając do tej wycieczki… Naprawdę nie możemy pojechać tam samochodem? Będzie szybciej i o wiele bezpieczniej. Wiecie, nasza szóstka, las i zero możliwości ucieczki przed niedźwiedziami.
- Nie bój się. Tutaj nie ma niedźwiedzi – zaśmiał się CEO, kręcąc głową z rozbawieniem. – Jednak na waszym miejscu obawiałbym się takiego złego Smoka. Dzisiaj chyba nie jest w najlepszej formie.

*

G‑Dragon nie mógł już słuchać przekomarzań chłopaków i Jiyeon. Żałował, że nie zabrał z domu słuchawek do swojego telefonu. Wtedy mógłby chociaż po części odciąć się od tego zgiełku. Nie przeszkadzał im nawet fakt, że byli w lesie, a wiadomo, że tam należy zachowywać ciszę, by nie płoszyć zwierząt. Najwięcej do powiedzenia z nich wszystkich miała jak zwykle Jin, której znów coś nie pasowało i chodziło głównie o to, że musiała taszczyć ze sobą ciężki plecak wypełniony niepotrzebnymi rzeczami.
- Aish! – krzyknął poirytowany Jiyong, przystając w miejscu i odwracając się przodem do dziewczyny, który wlokła się za nim, ciągle narzekając. – Czy ty możesz się w końcu zamknąć? Potrafisz tylko narzekać! – powiedział zdenerwowany, obserwując bacznie, jak zmienia się wyraz twarzy szatynki.
Nie uzyskawszy od niej żadnej odpowiedzi, odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie w wyznaczonym przed Seungri kierunku. Nie zdążył nawet przejść kilku kroków, gdy w jego głowę uderzyło coś twardego. Chłopak przejechał dłonią po czapce i warknął ze złości, kiedy poczuł śnieg. Uśmiechnął się ironicznie pod nosem i kątem oka zerknął na stojącego niedaleko niego Taeyang’a, który patrzył to na niego, to na Jiyeon. Nie chciał wywoływać niepotrzebnej kłótni, dlatego pozostawił całą tę sytuację bez komentarza. Wiedział doskonale, że zignorowanie zachowania Jin dotknie ją bardziej niż to, jakby nawrzeszczał na nią przy wszystkich chłopakach. Park nienawidziła, kiedy ktoś ją olewał i okazywał brak szacunku wobec jej cudownej osoby.
Taeyang zaśmiał się pod nosem, obserwując bacznie zdenerwowaną dziewczynę, która wyglądała, jakby zaraz miała wybuchnąć złością. Czego ona tak właściwie się spodziewała? Co prawda przyjęli ją poprzedniego dnia bardzo ciepło, bo jakoś nie mieli ochoty urządzać scen przed menadżerami. Tak naprawdę to chyba jedynie Seungri i Daesung cieszyli się z przyjazdu Jiyeon. Ani TOP, ani Taeyang, a tym bardziej GD nie podzielali entuzjazmu przyjaciół, jednak tak dobrze potrafili to maskować, że żaden z tej dwójki nie domyślał się, jak to wszystko wygląda w rzeczywistości.
- Aish – syknęła dziewczyna, strzepując z rękawiczek śnieg.
Wyglądała w tamtym momencie tak nieporadnie, że przez chwilę Youngbae zrobiło się jej żal. Ale tylko przez ułamek sekundy, zaraz jednak przypomniał sobie o tym, co zrobiła im kilka miesięcy wcześniej i zaczął żałować, że nie przysypała jej lawina albo chociaż duża ilość puchu spadająca z gałęzi drzewa. To byłaby idealna kara za to, jak potraktowała Jiyong’a.
- SOL? – zagadała w pewnym momencie Jin, podchodząc do idącego przed nią chłopaka. Kiedy spojrzał na nią kątem oka, przełknęła ślinę i wzięła głęboki wdech. – Chciałam tylko zapytać o to, jak sobie radzicie. CEO powiedział, że coś złego dzieje się w waszym zespole.
- Dziwisz się? – prychnął Taeyang, poprawiając spadającą z głowy czapkę. – Słuchaj, ja wiem, że może Seungri i Dae cieszą się, że tutaj jesteś, ale mi się to wcale nie podoba, więc przestań udawać wielce zatroskaną i wracaj tam, skąd przyjechałaś – powiedział zdenerwowany i ignorując zdumioną minę dziewczyny, ruszył przed siebie, po drodze mijając zdezorientowanych chłopaków, którzy wszystko dokładnie słyszeli. 
- To było…
- Chamskie? – SOL spojrzał kątem oka na idącego obok niego Jiyong’a, który tylko uśmiechnął się przelotnie pod nosem i uniósł wzrok na bezchmurne niebo.
- Idealne i bardzo na miejscu – dokończył G‑Dragon i wypuścił powietrze przez lekko rozchylone usta. – Wiesz co? – odezwał się po chwili, oglądając się za siebie, by sprawdzić, czy nikt za nimi nie idzie i nie będzie niepotrzebnie podsłuchiwał. SOL skinął głową na przyjaciela i zmarszczył pytająco brwi. – Wiesz dlaczego przytuliłem wczoraj Jin?
- Hm?
- Chciałem sprawdzić, czy cokolwiek poczuję, kiedy będę tak blisko niej – wyjaśnił i zachłysnął się świeżym powietrzem, zbierając wszystkie myśli w jedną całość.
- I co?
Youngbae niepewnie spojrzał na swojego przyjaciela, po cichu modląc się, by ten w końcu się opamiętał i zrozumiał, że Jiyeon na niego kompletnie nie zasługuje. Nigdy nie zasługiwała ani na jego miłość, ani na zainteresowanie z jego strony, a tym bardziej na wylane przez niego łzy, gdy go zostawiła.
- Nie poczułem nic. Kompletnie nic.


14 komentarzy:

  1. o maaaaaaaaaaaaatko kochana, jak mi się to zajebiście podoba! *.* końcówka przede wszystkim, taka idealna noo! dobra, ogarniam się już, bo znowu zacznę się śmiać z tej demolki w domu *ok* :D too ja czekam na następny <333333

    OdpowiedzUsuń
  2. KOCHAM CIĘ! ON NIC DO NIEJ NIE CZUJĘ! No, to jest to, na co czekałam! Właśnie tak ma być! Ona jest niefajna i nie zasługuje na jego uczucie, bo jest zbyt wspaniały dla niej. Dobra, wiem, że jestem dla niej trochę zbyt ostra, ale zachowuje się jak głupkowata dziewuszka, to dlatego. Powiedziałabym jej to samo, co Taeyang. W każdym razie, z resztą opowiadania było tak, że na początku nie wyrobiłam ze śmiechu, a zwłaszcza z Pana Na Kafelkach Jest Ślisko i Czy Was Powaliło. To mnie kompletnie roztegowało i za to masz ogromny plus. Ciekawi mnie, jak oni sobie poradzą na piechotę taki kawał drogi i jeszcze z Jin.
    Zauważyłam, że powstał drugi blog. Powiem Ci tak, że jak zobaczyłam to zdjęcie, jak on czyta książkę, to się rozpłynęłam i pół internetu przeszukałam, żeby zapisać sobie na kompa i gapić się co jakiś czas, dla zaspokojenia własnej, chorej obsesji, ale nie znalazłam i jedynie ciągle mam otwarty Twój blog, żeby się gapić. Bardzo mi miło, że umieściłaś mnie w linkach, dziękować! ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Popłakałam się ze śmiechu, gdy wylał tą wodę na toster. Coraz częściej mam wrażenie, że im brakuje jakiejś ważnej części mózgu. Ich zachowanie mnie rozwala, całkowicie. Ale za to uwielbiam to opowiadanie. Bo mogę się pośmiać :* I jeszcze to, jak SOL o mało nie poślizgnął się na kafelkach. A tak poza tym, to mógł się w ogóle nie ubierać. xd Haha, ale jak można dawać kotu wódkę? Ciekawe, jak alkohol działa na zwierzęta. Na ręce to niewielka ilość, ale zawsze coś. Coś czuję, że wolałabym nie widzieć takiego kota. Biedne zwierzę. Pod koniec rozdziału GD mnie zdenerwował. Dlaczego zachowywał się tak oschle wobec niej? Ech, a ja liczyłam na to, że jednak będzie między nimi okay. Szkoda mi Ji. Ciekawe, co mu zrobiła, że tak bardzo jej nienawidzi. Chociaż nie, oni pewnie mają rację, on ją kocha i cierpi. Może się pogodzą. Liczę na to. Tak poza tym, to na miejscu CEO bałabym się zostawić ich samych w swoim domu. Żeby tylko całkowicie go nie stracił xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Scena w kuchni genialna. Po prostu rozłożyła mnie na łopatki. Ehh oni są tacy komiczni. Aż chce ich się za to mocno wyściskać ;)
    Trochę zaskoczyły mnie słowa GD. Myślałam, że on wciąż mimo wszystko czuje coś do Jin, a tu taka niespodzianka. Ale dla niego to chyba dobrze, bo wygląda na to, że powinien raz na zawsze wymazać ją z pamięci. Szkoda chłopaka ;)
    Atmosfera jak widać zrobiła się nie najlepsza. I jeszcze ten długi spacer... Jak oni wytrzymają bez pozabijania się nawzajem? :D Chyba będą musieli. Czekam na kolejną dawkę humoru od chłopaków
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Siedziałam przez cały rozdział i cieszyłam się do ekranu jak idiotka. ^^ Dawno się tak nie uśmiałam przy opowiadaniu, to było cudowne! Od razu poprawił mi się humor i to do tego stopnia, że śmieję się sama do siebie. :D
    Jej, od czego tu zacząć? :D Od ogarnięcia TOP'a, który zalał toster? I niby on jest najstarszy, haha, a schował się za Seungri i jeszcze na niego zwalił winę! Z nich takie czubki, że tylko usiąść i płakać. Mogłabym z wielką chęcią zamienić się z Jin, chybabym zaśmiała się na śmierć ^^
    Dali kotu wódki? :D Mamciu, aż boję się pomyśleć jakie inne głupoty im wpadły kiedyś do głowy. Co to jeszcze zdarzy się zanim dojdą do tego schroniska? o.O o ile tam dotrą ^^
    No i wyjaśniło się to, co tak zdziwiło wszystkich wcześniej. Nie wiem czemu, ale bardzo się ucieszyłam z ostatnich słów Smoka. Chociaż, wiem dlaczego. Bo nie lubię Jin. Z każdym rozdziałem bardziej i myślę, że już jej nie polubię. A szczególnie po końcówce tego rozdziału. Dobrze jej Tae powiedział i wcześniej GD. Jeśli się dobrze kogoś zna, bardzo łatwo go zranić i wykorzystali to przeciw niej. Ale dobrze, zasłużyła. :) Ciekawe co jeszcze się wydarzy przez te sześć rozdziałów. Nie mogę się doczekać! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W końcu nie mam problemu z zapamiętaniem imion głównych bohaterów, co na początku było nie do zniesienia. Chociaż zajęło mi to aż cztery rozdziały, to jestem z siebie zadowolona.
    Nie specjalnie przepadam za Jin, więc dwa ostatnie zdania sprawiły, że szeroko się uśmiechnęłam. Za to czuję ogromną sympatię do reszty postaci, co, muszę przyznać, w moim przypadku mało kiedy się zdarza (a jeśli już tak się dzieje, to jest to przeważnie postać przedstawiona jako Taylor Swift). Scena w kuchni jest chyba jak narazie jedną z moich ulubionych, przy której naprawdę szczerze się uśmiałam.
    Mam nadzieję, że szybko wstawisz nowy rozdział, nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  7. Czasami mam chęć się powiesić za swoje zapominalstwo i nagłe znikanie. Zawsze jak wracam mam TYLE do nadrobienia.
    Czuję, że tym razem będzie jeszcze trudniej. Kompletnie nie znam bohaterów, no! Z imionami będzie mi bardzo, bardzo ciężko. No ale cóż, jakoś się przyzwyczaję.
    Scena w kuchni mnie rozbawiła potwornie. Przypomniały mi się aż wakacje, kiedy to wróciłam na jakiś czas do Polski i zamieszkałam z moją przyjaciółką na ten okres... tak, ta scena bardzo mi przypomina tamte chwile.
    Powoli wciągam się w całe opowiadanie i muszę przyznać, że chociaż nie mam bladego pojęcia o kim jest - jest świetne. Utwierdzam się tylko w tym, że za cokolwiek się nie weźmiesz, wychodzi ci idealnie.
    Cóż, pozostaje mi czekać na kolejny rozdział i uczyć się imion :)
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję,że tym rozdziałem poprawiłaś mi humor już od samego rana. Akcja w kuchni była wspaniała, TOP wymiata ;D Haha. Nie palę sympatią do Jin, jak na razie. Zobaczymy jak to dalej będzie. Uwielbiam to opowiadanie i czekam niecierpliwie na kolejne rozdziały ! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja mam jakieś dziwne wrażenie, że coś poczuł, ale nie chciał się do tego przyznać. :D Gdy czytałam ten rozdział, to moja sympatia do Jin nagle zmalała. Chyba już jej nie lubię, bo dotarło do mnie co tak naprawdę zrobiła chłopakom z zespołu. Choć uważam, że Taeyang trochę przesadził. Mam nadzieję, że dotrą bezpiecznie do tego schroniska, bo patrząc na ich humor i stosunek, to może być to bardzo trudne. Bardzo spodobał mi się ten pierwszy fragment o ich bardzo wesołym poranku. Rozśmieszyłaś mnie. :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. W 100 % zgadzam się z komentarzem Depende i Effy. Taeyang przesadził.. ; ( no ale nic.. Mam nadzieję, że niedługo wszystko się wyjaśni. Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na nowy r ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Zaskoczyła mnie w szczególności jednak rzecz - tak chamski, gwałtowny Taeyang. Woah, chłopak w końcu pokazał co się kryje w jego sercu. I to jeszcze w obliczu dziewczyny! Widzę postęp, trudno powiedzieć czy to dobrze. Z pewnością... inaczej. Mam jednak nadzieję, że to nie przerzuci się na jego postępowanie.
    Nie jestem jednak zaskoczona, ale za to mile utwierdzona w dwóch faktach - Tabi to niezły przygłup, niezależnie od sytuacji, z kolei Taeyang jak zwykle uwielbia przytłaczać innych swoim perfekcyjnie wyrzeźbionym ciałem, hahah. I gdzie niby jest tak jego nieśmiałość?
    Nie wiem co mam myśleć o Jiyeon. Na razie nie poczułam szczególnej więzi z tą bohaterką. Mam wrażenie, że w dużej mierze zawadza, ale to jest moje, może całkiem błędne odczucie. Zobaczymy co będzie dalej.
    HWAITING!

    Tacos rule,

    OdpowiedzUsuń
  12. Hahaha, no momentami rozwalają mnie Ci chłopcy. Jak nie przygoda z zaspą i samochodem, to teraz z tosterem... Chciałabym ich całą 5 w domu, chociaż pewnie nie byłoby łatwo, to kupa śmiechu. :D
    Ach, GD powoli odkochuje się w Jin. Jak dobrze, ona naprawdę na niego nie zasługuje!

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiesz co się stało? Tak, tak, tak! Przeczytałam w końcu! I nawet nie wiesz jaka jestem z siebie dumna. I z Ciebie też! Bo to jest wspaniałe! Z resztą, to żadne zaskoczenie, każde Twoje dzieło jest wspaniałe, ot co! :)
    Ufff, ulżyło mi, że już będę na bieżąco! :)))))))

    OdpowiedzUsuń
  14. Boże w końcu tu dotarłam i zamierzam wszyściusieńko nadrobić, ot co!
    Pierwsze co powiem, to to, że kocham chłopaków normalnie za to odpieprzyli w kuchni, "pożar" był normalnie przezabawny. Widząc to oczami wyobraźni o mało nie zeszłam z tego świata ze śmiechu xd
    No i oczywiście genialny TOP ugasił pożar wodą, no normalnie kocham tego wariata! Ja tam mogę za niego wyjść, jak mi będzie takie pożary codziennie rano gasił! xd
    "- Demolowaliśmy dom CEO – zaśmiał się Daesung, jednak zaraz spoważniał, gdy poczuł silne uderzenie w okolicy żeber, które zadał mu stojący obok TOP. – Znaczy, robiliśmy śniadanie, ale coś nam nie wyszło… "
    Autentycznie PADŁAM xD Biedny TOP xd
    Kolejna rzecz to zemsta - tak to nazwijmy xd Bo dla mnie to tak trochę wyglądało, ale mniejsza o to. Co do tej zemsty to pomysł, żeby wysłać ich na piechotę, cóż... Biedni chłopacy i Jiyeon.
    Kocham też pijanego kota, które GD upił, no błagam, ten debil (kochany debil) ma genialo-debilne pomysły! xd
    Końcówka mi się tylko nie podoba, no bo kurde jak to już do niej nic nie czuje? Trochę się pogubiłam... Ale kit, lecę czytać następny!

    OdpowiedzUsuń