Kiedy wszyscy opuścili wspólne
mieszkanie, Daesung, nie czekając dłużej, sięgnął po swój telefon i bez
zastanowienia wybrał numer Jiyeon. Martwił się o tę dziewczynę, gdyż od
dłuższego czasu nie dawała żadnych oznak życia, a przecież jeszcze przed
powrotem do Seulu obiecała mu, że będzie do niego dzwonić w miarę możliwości.
Tymczasem minęło już sporo czasu, a ona nawet nie napisała głupiego smsa, by
spytać, czy wszystko u nich w porządku. Wiadomo, że miała tego swojego
chłoptasia, ale to przecież chyba nie przeszkadzało jej w kontaktowaniu się z
przyjacielem, prawda? Daesung miał dziwne przeczucie, że ten cały wyjazd to
była jedna wielka ustawka. Dziewczyna przyjechała tam tylko dlatego, żeby
pozbyć się wyrzutów sumienia, a teraz kiedy już niby wszystko jest w porządku,
stwierdziła, że na nic jej są tacy ludzie, jak oni.
- Hej, noona – powiedział na dzień dobry chłopak i mimowolnie uśmiechnął
się pod nosem. – Co u ciebie? Dawno nie gadaliśmy…
- Wiem, strasznie cię za to
przepraszam – wymruczała dziwnie drżącym głosem i cicho westchnęła. – Miałam
trochę problemów i jakoś tak… Co u ciebie? Jak idą prace nad nową płytą?
- Bardzo dobrze. Niedługo
kończymy nagrywać, a później lecimy do Nowego Jorku nakręcić teledyski –
odpowiedział i nagle dotarły do niego jej wcześniejsze słowa. Dae zmarszczył
pytająco czoło i uderzył się w nie otwartą dłonią. – Lepiej mi powiedz, co
takiego się stało, że się nie odzywałaś. O jakich problemach mówiłaś?
- To już jest nieważne. Naprawdę,
nie ma o czym mówić – stwierdziła posępnie i pociągnęła cicho nosem. – Cieszę
się, że tak szybko idzie wam nagrywanie płyty.
- Nie zmieniaj tematu! –
powiedział stanowczo chłopak, co w jego przypadku zdarzało się naprawdę bardzo
rzadko. Zwykle to GD przyjmował rolę stanowczego lidera, a on jedynie potakiwał
głową i wykonywał jego polecenia. Tym razem jednak nie zamierzał odpuścić i
uciec z podkulonym ogonem, jak to miał w zwyczaju robić przy Jiyong’u. –
Powiedz mi, co się stało. Albo nie! Lepiej przyjedź do wytwórni. Ja tam będę za
jakąś godzinkę, to opowiesz nam wszystkim, co się stało.
Nerwowy śmiech dziewczyny
wytrącił Daesung’a z równowagi. Najpierw jest smutna, a teraz się śmieje? Coś
mu tutaj nie pasowało.
- Wybacz, ale rozbawiłeś mnie tym
– wyjaśniła i znów się zaśmiała, starając się uspokoić. – Nie, Dae, nie
przyjadę do wytwórni. Jestem ostatnią osobą, którą chłopaki chcieliby tam
widzieć.
- O czym ty mówisz? – spytał
zaskoczony D‑Lite, nerwowo drapiąc się po karku.
- Mówię o tym, że oni nie chcą
się ze mną widzieć – zamruczała i westchnęła głośno. – Z resztą, zapytaj ich o
to, co powiedzieli mi w Sylwestra. Ja muszę niestety kończyć. Zadzwonię do
ciebie później. Cześć – pożegnała się szybko i przerwała połączenie, nie dając
chłopakowi możliwości do odezwania się.
Daesung był tak bardzo zaskoczony
przebiegiem rozmowy z Jin, że przez dłuższą chwilę nie poruszył się nawet o
milimetr. Wciąż stał w tym samym miejscu z telefonem przytkniętym do ucha.
Dopiero po jakimś czasie odsunął od siebie urządzenie i spojrzał jeszcze raz na
wyświetlacz, próbując poukładać sobie wszystko w głowie.
Niestety jego myśli były tak
chaotyczne, że nie sposób było z nimi czegokolwiek zrobić. Daesung postanowił,
że zaraz po przyjeździe do wytwórni zapyta chłopaków o to, co wydarzyło się
podczas wyjazdu, a dokładniej podczas Sylwestra.
Na razie jednak musiał na chwilę
zapomnieć o problemach związanych z Jiyeon, bo przecież czekała go jeszcze
krótka wizyta u dentysty. Na samą myśl o tym spotkaniu chłopaka przeszły
nieprzyjemne dreszcze wzdłuż kręgosłupa. Zaczynał żałować, że nie zgodził się,
by Seungri z nim pojechał. Przynajmniej miałby go kto trzymać za rękę.
*
G‑Dragon spojrzał uważnie na
swoich przyjaciół i zastukał kilka razy końcówką ołówka o blat stołu, przy
którym siedzieli od ponad dwóch godzin. Daesung’a wciąż nie było, co jednak
nikogo nie dziwiło. Pewnie minęło kilka długich chwil nim ten odważył się wejść
do gabinetu dentystycznego. Na szczęście póki co nie potrzebowali go na
miejscu, bo praktycznie wszystkie solówki Daesung’a były już skończone. Tak
naprawdę GD mógłby oficjalnie zakończyć prace nad nową płytą, jednak to
oznaczałoby, że przestaliby tak często przyjeżdżać do studia i znów każdy
zająłby się sobą. Przedłużanie tego było o tyle łatwiejsze, że wszyscy
wiedzieli, jakim perfekcjonistą jest lider Big Bang, więc nikt się nie
dziwił, że niekiedy poprawiają jeden fragment piosenki przez kilka godzin.
Wszystko trwałoby o wiele dłużej,
gdyby nie fakt, że utwory zaczęli już nagrywać na przełomie listopada i
grudnia. Wtedy jednak robili to z przymusu, więc i prace nawet nad jedną
piosenką potrafiły trwać kilka dni. Nic nie było dopracowane do tego stopnia,
by GD z satysfakcją mógł stwierdzić, że mają już początek materiału na
nadchodzącą płytę.
Teraz na szczęście wszystko się
między nimi zmieniło i każdy pracuje bardzo ciężko, by nowy krążek był idealny
dla powracającego na scenę zespołu. Jiyong chciał, żeby wszystko było
perfekcyjne. Przecież nie mógł podpisać się pod płytą, z której chociaż w małym stopniu nie byłby zadowolony.
- Może zadzwonimy do Daesung’a i
spytamy, gdzie się podziewa? – zaproponował GD, sięgając po swój telefon.
Reszta chłopaków jedynie przytaknęła głowami i wróciła do swoich spraw. G‑Dragon
wybrał numer przyjaciela i już miał nacisnąć zieloną słuchawkę, gdy wtem do
studia wszedł Daesung. – Właśnie miałem do ciebie dzwonić!
- Wizyta u dentysty trochę się
przedłużyła – poinformował D‑Lite i zdjął z siebie ciepłą kurtkę. – Możecie mi
powiedzieć, dlaczego Jiyeon nie chciała przyjechać do wytwórni, gdy ją dzisiaj
zaprosiłem? Co wyście jej zrobili?
- Już się poskarżyła? – prychnął
TOP, zakładając ręce na torsie. Spojrzał uważnie na Taeyang’a, który szybko
odwrócił wzrok w przeciwną stronę, zaciskając przy tym usta w wąską linię. –
Żaden z nas nie był zadowolony z tego, że Jin spędzi z nami Sylwestra i chyba
nie muszę ci tłumaczyć, dlaczego.
- Że co? – Daesung otworzył oczy szeroko
ze zdziwienia i pokręcił głową z niedowierzaniem. – O czym ty mówisz? Przecież
sam stwierdziłeś na początku, że to świetny pomysł, żeby ona z nami tam
pojechała!
- Tylko i wyłącznie ze względu na
ciebie zgodziliśmy się na jej przyjazd! – wykrzyczał w końcu poirytowany tym
wszystkim TOP. Wstał gwałtownie z fotela i oparł się dłońmi o blat stołu. –
Nikt jej tam nie chciał, rozumiesz? Stwierdziliśmy jednak, że tobie przyda się
jej towarzystwo. Przez cały czas, kiedy była z GD, jako jedyna potrafiła do
ciebie dotrzeć. Pomyśleliśmy, że po tym, co ostatnio przeszedłeś, powinieneś z
nią pogadać, bo z nami jakoś nie chciałeś – wyjaśnił Tabi, z każdą sekundą
uspokajając się coraz bardziej.
- A Seungri? Przecież też
cieszyłeś się na jej przyjazd – powiedział ściszonym głosem Dae, przenosząc
wzrok na najmłodszego z chłopaków, który na te słowa skulił się nieco w sobie i
wbił się mocniej w oparcie fotela. – Po co się wszyscy z nią tak męczyliście?
- Głuchy jesteś? – warknął na
niego GD, który był już totalnie poirytowany całą tą niepotrzebną rozmową.
Zamiast pracować nad płytą, oni urządzają sobie idiotyczne pogadanki na temat
Jiyeon. – TOP hyung wyraźnie ci
powiedział, że tylko i wyłącznie dla ciebie zgodziliśmy się na jej przyjazd do
domu CEO. Już pierwszego wieczora byłeś całkowicie innym chłopakiem, więc nie
mogliśmy jej wywalić, chociaż naprawdę mieliśmy na to ochotę. A teraz, jeśli
można, to chciałbym wrócić do poprawiania piosenek – zamruczał zdenerwowany i
spojrzał wyczekująco na Daesung’a, który tylko skinął głową na zgodę i potulnie
usiadł w fotelu.
*
Po tej całej sprzeczce, która
miała miejsce zaraz po jego przyjściu do studia, nie miał ochoty na pójście z
chłopakami na kolację do restauracji. Wykręcił się tym, że musi jeszcze
popracować nad swoją solową piosenką, która miała znaleźć na nowej płycie. Tak
naprawdę utwór był już całkowicie skończony, ale żaden z chłopaków o tym nie
wiedział i Daesung na razie nie wychylał się z tą informacją. Dzięki temu mógł
bez zbędnych pytań siedzieć w studiu, gdy ciągłe towarzystwo przyjaciół
zaczynało mu zbytnio ciążyć.
Posiedział w wytwórni przez
kolejne dwie godziny, podczas których przesłuchał wszystkie piosenki z kilka
razy. Kiedy ciągłe słuchanie tych samych utworów zaczęło go nużyć, zadzwonił po
taksówkę i opuścił studio, nie zapominając o tym, by sprawdzić, czy niczego nie
zapomniał zabrać.
Miał nieco żalu do chłopaków o
to, że przez ten cały czas go okłamywali, ale był im też bardzo wdzięczny.
Jiyeon miała taki niezwykły dar, że jako jedna z nielicznych osób bez problemu
potrafiła do niego dotrzeć i nim on się orientował, opowiadał jej o swoich
zmartwieniach. Chłopakom nie zawsze mógł powiedzieć, co leży mu na sercu, bo
czasami były to naprawdę błahe rzeczy i nie warto było im zawracać głowy. Poza
tym, mogliby niektórych spraw nie zrozumieć. Jiyeon pod tym względem różniła
się od nich, bo nigdy nie oceniała Daesung’a i za każdym razem starała się mu
pomóc.
Kiedy kolejny raz we wstecznym
lusterku taksówki mignęły światła jadącego za nią samochodu, Daesung obejrzał
się za siebie i zrobił zdziwioną minę na widok czarnego mercedesa. Dałby sobie
rękę uciąć, że ten sam pojazd podążał za nim, gdy jechał do wytwórni taksówką i
stał przed budynkiem w momencie kiedy z niego wychodził. Zaraz jednak doszedł
do wniosku, że to pewnie tylko zbieg okoliczności, bo przecież w Seulu jest
pełno podobnych samochodów. Spokoju nie dawała mu tylko charakterystyczna
tablica rejestracyjna, której nie sposób było pomylić z inną.
Gdy taksówka zatrzymała się pod
apartamentowcem, Deasung zapłacił kierowcy za kurs i pożegnawszy się uprzejmie,
wysiadł z samochodu. Kątem oka zerknął na parkujący niedaleko niego ciemny
pojazd i wzdrygnął się na sam widok mercedesa. Wsuwając dłonie do kieszeni
kurtki, szybkim krokiem udał się w stronę wejścia do budynku i odetchnął z
wielką ulgą, gdy nareszcie zamknął za sobą drzwi mieszkania, w którym mógł
poczuć się bezpiecznie.
*
Czując wibracje w kieszeni
spodni, TOP sięgnął dłonią po swój telefon i zerknął niechętnie na wyświetlacz.
Reszta chłopaków zdawała się w ogóle nie zwracać na niego uwagi, dlatego bez
słowa odszedł od stołu i skierował się w bardziej ustronne miejsce restauracji,
gdzie mógł spokojnie porozmawiać z dzwoniącym mężczyzną.
- Witaj, TOP – powiedział na
dzień dobry rozmówca i na chwilę zapadła głucha cisza. – Przemyślałeś moją
propozycję? – zapytał po kilku sekundach milczenia.
- Tak – mruknął niskim głosem
Tabi i zerknął niepewnie w stronę stolika, przy którym siedziało trzech jego
przyjaciół. Przełknął nerwowo ślinę i przymknął powieki, próbując poukładać
chaotyczne myśli w jedną całość. – Niestety będę musiał odmówić. Niedługo
wydajemy nową płytę, od marca zaczynamy trasę koncertową i naprawdę nie miałbym
czasu na inny projekt.
- Szkoda – westchnął mężczyzna i
zacmokał z niezadowolenia. – Liczyłem na ciebie, ale doskonale cię rozumiem. Jednak
zespół jest ważniejszy. No nic… W każdym bądź razie fajnie byłoby mieć w
obsadzie kogoś takiego, jak ty.
- Też żałuję, ale nie zmienię
mojej decyzji – powiedział chłopak i zagryzł usta w wąską linię.
Zaraz po tym, jak mężczyzna się
pożegnał, TOP wcisnął czerwoną słuchawkę i schował komórkę do kieszeni spodni.
Poprawiwszy niebieskie włosy, które i tak były idealnie ułożone, wrócił jakby
nigdy nic do stolika.
- Kto dzwonił? – zapytał
zaciekawiony GD, sięgając po szklankę z kolorowym drinkiem. Upił kilka łyków
napoju i ściągnął pytająco brwi, przyglądając się uważnie przyjacielowi.
- Jest taka sprawa – zaczął
niepewnie TOP, bawiąc się nerwowo palcami. Spojrzał spod byka na chłopaków i
wziął głęboki wdech. – Dwa dni temu zadzwonił do mnie pewien reżyser. Chciał,
żebym zagrał w jego nowym filmie. To właśnie on teraz dzwonił, żeby spytać,
jaką podjąłem decyzję.
- Dobrze wiedzieć – prychnął G‑Dragon,
opadając na oparcie krzesła. Pokręcił głową z niedowierzaniem i wymruczał coś
niezrozumiałego pod nosem. – To jest to wasze ‘nieukrywanie niczego’, tak? Może
wy też macie przede mną jakieś tajemnice, co? – zaatakował pozostałą dwójkę
przyjaciół, którzy spojrzeli na niego ze zdumieniem. – No… Możecie teraz się
przyznać. Też chcecie olać zespół dla filmu albo może wolicie solową karierę
robić, hm?
- Och, zamknij się – warknął na
niego zdenerwowany TOP i zgromił młodszego przyjaciela morderczym spojrzeniem.
– Nie mówiłem wam o tym, bo wiedziałem, jaka będzie wasza reakcja. Jak widać w
ogóle się nie pomyliłem – wyjaśnił i posłał liderowi kpiący uśmieszek, na co on
przewrócił jedynie oczami i wbił wzrok w blat stołu. – Nie przyjąłem tej roli.
Big Bang jest ważniejsze od filmu – dodał po chwili i wzruszył ramionami,
gdy GD posłał mu zdziwione spojrzenie. – Nie rób takiej miny, bo czuję się
głupio.
*
W wyśmienitych nastrojach wrócili
do mieszkania dopiero przed północą. Po wyjściu z restauracji GD był tak
zadowolony z przebiegu ich wyjścia na miasto, że zaproponował, by poszli
jeszcze w parę miejsc i tak spacerowali po dzielnicach Seulu przez kilka
godzin, wspominając przy tym minione lata ich wspólnego życia, jako
Big Bang.
Całkowicie przy tym zapomnieli o
osamotnionym Daesung’u, który przez cały ten czas siedział na kanapie w salonie
albo spacerował wzdłuż okien, obserwując przy tym znajdujący się przed
budynkiem parking. Chłopak był tak bardzo czymś zafascynowany, że nie zauważył
nawet, kiedy wrócili jego przyjaciele. Dopiero G‑Dragon wyrwał go z amoku,
uderzając chłopaka na powitanie w plecy.
- Na co tak patrzysz? – zapytał
podejrzliwie lider, odsuwając na bok firankę, która przesłaniała mu dokładny
widok na plac. – Ech, przecież tam niczego nie ma.
- Ten samochód. Widzisz go? –
Daesung z powrotem zasłonił okno firanką i pokazał palcem czarnego mercedesa.
- No tak. Podoba ci się? –
zaśmiał się GD i wsunął dłonie do kieszeni spodni, przekrzywiając przy tym
głowę. Zerknął kątem oka na przyjaciela, który tylko wywrócił oczami i głośno
westchnął. – Jak odzyskasz prawo jazdy, to kupię ci taki samochód na urodziny.
Co ty na to? – zaproponował i poruszył zabawnie brwiami.
- Nie chodzi o to – powiedział
nerwowo Daesung i odsunął się od okna. Spojrzał na pozostałych chłopaków,
którzy właśnie rozsiadali się na kanapie i zaczynali walkę o pilota do
telewizora. – Może popadam w paranoję, ale ten samochód przez cały dzień za mną
jeździł. Wydaje mi się, że od kilku dni go widuję.
- To czarny mercedes. Pełno
takich w Seulu. To pewnie tylko zbieg okoliczności – stwierdził G‑Dragon,
rzucając się z bojowym okrzykiem na Seungri, któremu szybko odebrał pilota i
włączył telewizor.
- Od razu zapamiętałem tablicę
rejestracyjną. – Daesung usiadł na skraju kanapy i zrezygnowany opuścił głowę,
wbijając spojrzenie w podłogę. – To nie zbiegi okoliczności. Ktoś mnie śledzi.
Kurdę. Jeżeli ktoś naprawdę śledzi Daesung'a, ciekawe kto to jest. Na początku zrobiło mi się szkoda Jiyeon. Dobrze, że przynajmniej Daesung się nią interesuję. Nawet mimo tego,że nadal nie palę do niej sympatią ;)
OdpowiedzUsuńKolejny fantastyczny rozdział, no i czekam na dziewiąty.
Pozdrawiam ! :)
Nie wiem co napisać. Rozdział oczywiście bardzo mi się spodobał, jednak atmosfera panująca pomiędzy chłopakami jest jakaś dziwna. Mam takie wrażenie. Gdyby ktoś mi powiedział, ze ma wrażenie, ze ktoś go śledzi, na pewno bym się tym przejęła i zainteresowała. Dlatego trochę rozdrażnił mnie GD, którego ostatnio jakoś nie lubię. Zastanawiam się kto śledzi Daesung'a i po co. Zaczynam się martwić. :D A Jiyeon zaczyna mi się robić żal. Według mnie chłopcy są dla niej za ostrzy. Jestem ciekawa czy kiedyś sobie wybaczą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
cholera, aż mnie ciarki po plecach przeszły! O.o teraz będę się bała każdego czarnego merca, którego zobaczę >.< Tak mi jakoś szkoda Daesung'a :( i nie wiem, czy to przez to, że nikt mu nic nie powiedział, przez to, że ktoś go śledzi, czy przez wizytę u dentysty :c no w każdym bądź razie cieszy mnie to, że TOP nie przyjął tej propozycji! 'Big Bang jest ważniejsze od filmu' *___________________* owwwwh :3 no dobra, bo się roztkliwiam już.. hah czekam na następny! <333333333333
OdpowiedzUsuńTo przykre, że oni wciąż mają do niej żal za to, co się stało. Liczyłam na to, że ten Sylwester jakoś poprawi jej relacje z chłopakami. Najwidoczniej pomyliłam się. Może jeszcze przyjdzie na to czas. Mam nadzieję. :) To duże poświęcenie ze strony TOP-a, że odrzucił propozycję zagrania w filmie dla zespołu. Już go za to uwielbiam <33 Ale miał rację, zespół jest ważniejszy. W końcu to jego przyjaciele. Kto śledzi Daesunga? Coś mu grozi? Heh, nie przychodzi mi do głowy żadne wyjaśnienie tej dziwnej sytuacji.
OdpowiedzUsuńTo Marian miał być biedny nie Dae -_- A w ogóle to on nie zauważył, że oni nie chcieli tam Jin? Myślałam, że wiedział i jakoś z początku dziwnie mi się czytało. Ale dobrze, że chociaż to sobie wyjaśnili.
OdpowiedzUsuńGD nawet nie dał do końca wyjaśnić wszystkiego TOP'owi i już wybucha. Podobnie jak Mosquito, mnie też momentami Dragon drażni. A potem tak momentalnie zmienił mu się humor, bo TOP *___* i dobrze, tylko szkoda, że Dae z nimi nie było. Tak on zostaje w kącie sam. I jeszcze ten śledzący go mercedes, kto to może być? Taki on smutny w tym rozdziale. Już tylko dwa rozdziały do końca ;c
Woohoo, element kryminału się pojawił - lubię to! hahah :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że w miarę możliwości wszystko to jakoś sobie powyjaśniali, bo takie niedomówienia są najgorszą rzeczą w życiu, która może doprowadzić do wielkich tragedii...
Wiesz, co? Ten rozdział mi się podoba! Cieszę się, że ktoś wreszcie chciał zainteresować się w opowiadaniu Daesungiem, bo to chyba drugi mój ulubiony, po GD i TOPie razem członek zespołu. Zastanawia mnie, czy aby Daesung czegoś nie czuje do Jin, tak lekko przynajmniej, ale nie wiem. Hmm, ten mercedes.. Normalnie sytuacja jak w filmach. Zastanawiam się jak ta akcja się potoczy. No i muszę się zmotywować tym, że Ty napisałaś, by napisać rozdział na swoim opowiadaniu, bo to pierwsze...
OdpowiedzUsuńShensheu
Biedny Daesung, musiał przeżyć spory szok. Ale w sumie chyba dobrze, że reszta pozbawiła go złudzeń co do ich stosunku do Jin. W końcu ile można żyć w pełnej nieświadomości? ;)
OdpowiedzUsuńI jeszcze pojawił się owy tajemniczy mercedes. Coś czuję, że szykuję się jakaś poważniejsza akcja. Swoją drogą od razu wyobraziłam sobie mafię (nie wiem dlaczego, bo spoglądając na postać Daesunga w tym opowiadaniu to wydaje się być niezłą bujdą). No, ale to tylko praca wyobraźni, a co będzie z tym naprawdę okaże się zapewne już wkrótce.
Pozdrawiam.