25 stycznia 2013

Rozdział ósmy

Kiedy wszyscy opuścili wspólne mieszkanie, Daesung, nie czekając dłużej, sięgnął po swój telefon i bez zastanowienia wybrał numer Jiyeon. Martwił się o tę dziewczynę, gdyż od dłuższego czasu nie dawała żadnych oznak życia, a przecież jeszcze przed powrotem do Seulu obiecała mu, że będzie do niego dzwonić w miarę możliwości. Tymczasem minęło już sporo czasu, a ona nawet nie napisała głupiego smsa, by spytać, czy wszystko u nich w porządku. Wiadomo, że miała tego swojego chłoptasia, ale to przecież chyba nie przeszkadzało jej w kontaktowaniu się z przyjacielem, prawda? Daesung miał dziwne przeczucie, że ten cały wyjazd to była jedna wielka ustawka. Dziewczyna przyjechała tam tylko dlatego, żeby pozbyć się wyrzutów sumienia, a teraz kiedy już niby wszystko jest w porządku, stwierdziła, że na nic jej są tacy ludzie, jak oni.
- Hej, noona ­– powiedział na dzień dobry chłopak i mimowolnie uśmiechnął się pod nosem. – Co u ciebie? Dawno nie gadaliśmy…
- Wiem, strasznie cię za to przepraszam – wymruczała dziwnie drżącym głosem i cicho westchnęła. – Miałam trochę problemów i jakoś tak… Co u ciebie? Jak idą prace nad nową płytą?
- Bardzo dobrze. Niedługo kończymy nagrywać, a później lecimy do Nowego Jorku nakręcić teledyski – odpowiedział i nagle dotarły do niego jej wcześniejsze słowa. Dae zmarszczył pytająco czoło i uderzył się w nie otwartą dłonią. – Lepiej mi powiedz, co takiego się stało, że się nie odzywałaś. O jakich problemach mówiłaś?
- To już jest nieważne. Naprawdę, nie ma o czym mówić – stwierdziła posępnie i pociągnęła cicho nosem. – Cieszę się, że tak szybko idzie wam nagrywanie płyty.
- Nie zmieniaj tematu! – powiedział stanowczo chłopak, co w jego przypadku zdarzało się naprawdę bardzo rzadko. Zwykle to GD przyjmował rolę stanowczego lidera, a on jedynie potakiwał głową i wykonywał jego polecenia. Tym razem jednak nie zamierzał odpuścić i uciec z podkulonym ogonem, jak to miał w zwyczaju robić przy Jiyong’u. – Powiedz mi, co się stało. Albo nie! Lepiej przyjedź do wytwórni. Ja tam będę za jakąś godzinkę, to opowiesz nam wszystkim, co się stało.
Nerwowy śmiech dziewczyny wytrącił Daesung’a z równowagi. Najpierw jest smutna, a teraz się śmieje? Coś mu tutaj nie pasowało.
- Wybacz, ale rozbawiłeś mnie tym – wyjaśniła i znów się zaśmiała, starając się uspokoić. – Nie, Dae, nie przyjadę do wytwórni. Jestem ostatnią osobą, którą chłopaki chcieliby tam widzieć.
- O czym ty mówisz? – spytał zaskoczony D‑Lite, nerwowo drapiąc się po karku.
- Mówię o tym, że oni nie chcą się ze mną widzieć – zamruczała i westchnęła głośno. – Z resztą, zapytaj ich o to, co powiedzieli mi w Sylwestra. Ja muszę niestety kończyć. Zadzwonię do ciebie później. Cześć – pożegnała się szybko i przerwała połączenie, nie dając chłopakowi możliwości do odezwania się.
Daesung był tak bardzo zaskoczony przebiegiem rozmowy z Jin, że przez dłuższą chwilę nie poruszył się nawet o milimetr. Wciąż stał w tym samym miejscu z telefonem przytkniętym do ucha. Dopiero po jakimś czasie odsunął od siebie urządzenie i spojrzał jeszcze raz na wyświetlacz, próbując poukładać sobie wszystko w głowie.
Niestety jego myśli były tak chaotyczne, że nie sposób było z nimi czegokolwiek zrobić. Daesung postanowił, że zaraz po przyjeździe do wytwórni zapyta chłopaków o to, co wydarzyło się podczas wyjazdu, a dokładniej podczas Sylwestra.
Na razie jednak musiał na chwilę zapomnieć o problemach związanych z Jiyeon, bo przecież czekała go jeszcze krótka wizyta u dentysty. Na samą myśl o tym spotkaniu chłopaka przeszły nieprzyjemne dreszcze wzdłuż kręgosłupa. Zaczynał żałować, że nie zgodził się, by Seungri z nim pojechał. Przynajmniej miałby go kto trzymać za rękę.

*

G‑Dragon spojrzał uważnie na swoich przyjaciół i zastukał kilka razy końcówką ołówka o blat stołu, przy którym siedzieli od ponad dwóch godzin. Daesung’a wciąż nie było, co jednak nikogo nie dziwiło. Pewnie minęło kilka długich chwil nim ten odważył się wejść do gabinetu dentystycznego. Na szczęście póki co nie potrzebowali go na miejscu, bo praktycznie wszystkie solówki Daesung’a były już skończone. Tak naprawdę GD mógłby oficjalnie zakończyć prace nad nową płytą, jednak to oznaczałoby, że przestaliby tak często przyjeżdżać do studia i znów każdy zająłby się sobą. Przedłużanie tego było o tyle łatwiejsze, że wszyscy wiedzieli, jakim perfekcjonistą jest lider Big Bang, więc nikt się nie dziwił, że niekiedy poprawiają jeden fragment piosenki przez kilka godzin.
Wszystko trwałoby o wiele dłużej, gdyby nie fakt, że utwory zaczęli już nagrywać na przełomie listopada i grudnia. Wtedy jednak robili to z przymusu, więc i prace nawet nad jedną piosenką potrafiły trwać kilka dni. Nic nie było dopracowane do tego stopnia, by GD z satysfakcją mógł stwierdzić, że mają już początek materiału na nadchodzącą płytę.
Teraz na szczęście wszystko się między nimi zmieniło i każdy pracuje bardzo ciężko, by nowy krążek był idealny dla powracającego na scenę zespołu. Jiyong chciał, żeby wszystko było perfekcyjne. Przecież nie mógł podpisać się pod płytą, z której chociaż  w małym stopniu nie byłby zadowolony.
- Może zadzwonimy do Daesung’a i spytamy, gdzie się podziewa? – zaproponował GD, sięgając po swój telefon. Reszta chłopaków jedynie przytaknęła głowami i wróciła do swoich spraw. G‑Dragon wybrał numer przyjaciela i już miał nacisnąć zieloną słuchawkę, gdy wtem do studia wszedł Daesung. – Właśnie miałem do ciebie dzwonić!
- Wizyta u dentysty trochę się przedłużyła – poinformował D‑Lite i zdjął z siebie ciepłą kurtkę. – Możecie mi powiedzieć, dlaczego Jiyeon nie chciała przyjechać do wytwórni, gdy ją dzisiaj zaprosiłem? Co wyście jej zrobili?
- Już się poskarżyła? – prychnął TOP, zakładając ręce na torsie. Spojrzał uważnie na Taeyang’a, który szybko odwrócił wzrok w przeciwną stronę, zaciskając przy tym usta w wąską linię. – Żaden z nas nie był zadowolony z tego, że Jin spędzi z nami Sylwestra i chyba nie muszę ci tłumaczyć, dlaczego.
- Że co? – Daesung otworzył oczy szeroko ze zdziwienia i pokręcił głową z niedowierzaniem. – O czym ty mówisz? Przecież sam stwierdziłeś na początku, że to świetny pomysł, żeby ona z nami tam pojechała!
- Tylko i wyłącznie ze względu na ciebie zgodziliśmy się na jej przyjazd! – wykrzyczał w końcu poirytowany tym wszystkim TOP. Wstał gwałtownie z fotela i oparł się dłońmi o blat stołu. – Nikt jej tam nie chciał, rozumiesz? Stwierdziliśmy jednak, że tobie przyda się jej towarzystwo. Przez cały czas, kiedy była z GD, jako jedyna potrafiła do ciebie dotrzeć. Pomyśleliśmy, że po tym, co ostatnio przeszedłeś, powinieneś z nią pogadać, bo z nami jakoś nie chciałeś – wyjaśnił Tabi, z każdą sekundą uspokajając się coraz bardziej.
- A Seungri? Przecież też cieszyłeś się na jej przyjazd – powiedział ściszonym głosem Dae, przenosząc wzrok na najmłodszego z chłopaków, który na te słowa skulił się nieco w sobie i wbił się mocniej w oparcie fotela. – Po co się wszyscy z nią tak męczyliście?
- Głuchy jesteś? – warknął na niego GD, który był już totalnie poirytowany całą tą niepotrzebną rozmową. Zamiast pracować nad płytą, oni urządzają sobie idiotyczne pogadanki na temat Jiyeon. – TOP hyung wyraźnie ci powiedział, że tylko i wyłącznie dla ciebie zgodziliśmy się na jej przyjazd do domu CEO. Już pierwszego wieczora byłeś całkowicie innym chłopakiem, więc nie mogliśmy jej wywalić, chociaż naprawdę mieliśmy na to ochotę. A teraz, jeśli można, to chciałbym wrócić do poprawiania piosenek – zamruczał zdenerwowany i spojrzał wyczekująco na Daesung’a, który tylko skinął głową na zgodę i potulnie usiadł w fotelu.

*

Po tej całej sprzeczce, która miała miejsce zaraz po jego przyjściu do studia, nie miał ochoty na pójście z chłopakami na kolację do restauracji. Wykręcił się tym, że musi jeszcze popracować nad swoją solową piosenką, która miała znaleźć na nowej płycie. Tak naprawdę utwór był już całkowicie skończony, ale żaden z chłopaków o tym nie wiedział i Daesung na razie nie wychylał się z tą informacją. Dzięki temu mógł bez zbędnych pytań siedzieć w studiu, gdy ciągłe towarzystwo przyjaciół zaczynało mu zbytnio ciążyć.
Posiedział w wytwórni przez kolejne dwie godziny, podczas których przesłuchał wszystkie piosenki z kilka razy. Kiedy ciągłe słuchanie tych samych utworów zaczęło go nużyć, zadzwonił po taksówkę i opuścił studio, nie zapominając o tym, by sprawdzić, czy niczego nie zapomniał zabrać.
Miał nieco żalu do chłopaków o to, że przez ten cały czas go okłamywali, ale był im też bardzo wdzięczny. Jiyeon miała taki niezwykły dar, że jako jedna z nielicznych osób bez problemu potrafiła do niego dotrzeć i nim on się orientował, opowiadał jej o swoich zmartwieniach. Chłopakom nie zawsze mógł powiedzieć, co leży mu na sercu, bo czasami były to naprawdę błahe rzeczy i nie warto było im zawracać głowy. Poza tym, mogliby niektórych spraw nie zrozumieć. Jiyeon pod tym względem różniła się od nich, bo nigdy nie oceniała Daesung’a i za każdym razem starała się mu pomóc.
Kiedy kolejny raz we wstecznym lusterku taksówki mignęły światła jadącego za nią samochodu, Daesung obejrzał się za siebie i zrobił zdziwioną minę na widok czarnego mercedesa. Dałby sobie rękę uciąć, że ten sam pojazd podążał za nim, gdy jechał do wytwórni taksówką i stał przed budynkiem w momencie kiedy z niego wychodził. Zaraz jednak doszedł do wniosku, że to pewnie tylko zbieg okoliczności, bo przecież w Seulu jest pełno podobnych samochodów. Spokoju nie dawała mu tylko charakterystyczna tablica rejestracyjna, której nie sposób było pomylić z inną.
Gdy taksówka zatrzymała się pod apartamentowcem, Deasung zapłacił kierowcy za kurs i pożegnawszy się uprzejmie, wysiadł z samochodu. Kątem oka zerknął na parkujący niedaleko niego ciemny pojazd i wzdrygnął się na sam widok mercedesa. Wsuwając dłonie do kieszeni kurtki, szybkim krokiem udał się w stronę wejścia do budynku i odetchnął z wielką ulgą, gdy nareszcie zamknął za sobą drzwi mieszkania, w którym mógł poczuć się bezpiecznie.

*

Czując wibracje w kieszeni spodni, TOP sięgnął dłonią po swój telefon i zerknął niechętnie na wyświetlacz. Reszta chłopaków zdawała się w ogóle nie zwracać na niego uwagi, dlatego bez słowa odszedł od stołu i skierował się w bardziej ustronne miejsce restauracji, gdzie mógł spokojnie porozmawiać z dzwoniącym mężczyzną.
- Witaj, TOP – powiedział na dzień dobry rozmówca i na chwilę zapadła głucha cisza. – Przemyślałeś moją propozycję? – zapytał po kilku sekundach milczenia.
- Tak – mruknął niskim głosem Tabi i zerknął niepewnie w stronę stolika, przy którym siedziało trzech jego przyjaciół. Przełknął nerwowo ślinę i przymknął powieki, próbując poukładać chaotyczne myśli w jedną całość. – Niestety będę musiał odmówić. Niedługo wydajemy nową płytę, od marca zaczynamy trasę koncertową i naprawdę nie miałbym czasu na inny projekt.
- Szkoda – westchnął mężczyzna i zacmokał z niezadowolenia. – Liczyłem na ciebie, ale doskonale cię rozumiem. Jednak zespół jest ważniejszy. No nic… W każdym bądź razie fajnie byłoby mieć w obsadzie kogoś takiego, jak ty.
- Też żałuję, ale nie zmienię mojej decyzji – powiedział chłopak i zagryzł usta w wąską linię.
Zaraz po tym, jak mężczyzna się pożegnał, TOP wcisnął czerwoną słuchawkę i schował komórkę do kieszeni spodni. Poprawiwszy niebieskie włosy, które i tak były idealnie ułożone, wrócił jakby nigdy nic do stolika.
- Kto dzwonił? – zapytał zaciekawiony GD, sięgając po szklankę z kolorowym drinkiem. Upił kilka łyków napoju i ściągnął pytająco brwi, przyglądając się uważnie przyjacielowi.
- Jest taka sprawa – zaczął niepewnie TOP, bawiąc się nerwowo palcami. Spojrzał spod byka na chłopaków i wziął głęboki wdech. – Dwa dni temu zadzwonił do mnie pewien reżyser. Chciał, żebym zagrał w jego nowym filmie. To właśnie on teraz dzwonił, żeby spytać, jaką podjąłem decyzję.
- Dobrze wiedzieć – prychnął G‑Dragon, opadając na oparcie krzesła. Pokręcił głową z niedowierzaniem i wymruczał coś niezrozumiałego pod nosem. – To jest to wasze ‘nieukrywanie niczego’, tak? Może wy też macie przede mną jakieś tajemnice, co? – zaatakował pozostałą dwójkę przyjaciół, którzy spojrzeli na niego ze zdumieniem. – No… Możecie teraz się przyznać. Też chcecie olać zespół dla filmu albo może wolicie solową karierę robić, hm?
- Och, zamknij się – warknął na niego zdenerwowany TOP i zgromił młodszego przyjaciela morderczym spojrzeniem. – Nie mówiłem wam o tym, bo wiedziałem, jaka będzie wasza reakcja. Jak widać w ogóle się nie pomyliłem – wyjaśnił i posłał liderowi kpiący uśmieszek, na co on przewrócił jedynie oczami i wbił wzrok w blat stołu. – Nie przyjąłem tej roli. Big Bang jest ważniejsze od filmu – dodał po chwili i wzruszył ramionami, gdy GD posłał mu zdziwione spojrzenie. – Nie rób takiej miny, bo czuję się głupio.
 
*

W wyśmienitych nastrojach wrócili do mieszkania dopiero przed północą. Po wyjściu z restauracji GD był tak zadowolony z przebiegu ich wyjścia na miasto, że zaproponował, by poszli jeszcze w parę miejsc i tak spacerowali po dzielnicach Seulu przez kilka godzin, wspominając przy tym minione lata ich wspólnego życia, jako Big Bang.
Całkowicie przy tym zapomnieli o osamotnionym Daesung’u, który przez cały ten czas siedział na kanapie w salonie albo spacerował wzdłuż okien, obserwując przy tym znajdujący się przed budynkiem parking. Chłopak był tak bardzo czymś zafascynowany, że nie zauważył nawet, kiedy wrócili jego przyjaciele. Dopiero G‑Dragon wyrwał go z amoku, uderzając chłopaka na powitanie w plecy.
- Na co tak patrzysz? – zapytał podejrzliwie lider, odsuwając na bok firankę, która przesłaniała mu dokładny widok na plac. – Ech, przecież tam niczego nie ma.
- Ten samochód. Widzisz go? – Daesung z powrotem zasłonił okno firanką i pokazał palcem czarnego mercedesa.
- No tak. Podoba ci się? – zaśmiał się GD i wsunął dłonie do kieszeni spodni, przekrzywiając przy tym głowę. Zerknął kątem oka na przyjaciela, który tylko wywrócił oczami i głośno westchnął. – Jak odzyskasz prawo jazdy, to kupię ci taki samochód na urodziny. Co ty na to? – zaproponował i poruszył zabawnie brwiami.
- Nie chodzi o to – powiedział nerwowo Daesung i odsunął się od okna. Spojrzał na pozostałych chłopaków, którzy właśnie rozsiadali się na kanapie i zaczynali walkę o pilota do telewizora. – Może popadam w paranoję, ale ten samochód przez cały dzień za mną jeździł. Wydaje mi się, że od kilku dni go widuję.
- To czarny mercedes. Pełno takich w Seulu. To pewnie tylko zbieg okoliczności – stwierdził G‑Dragon, rzucając się z bojowym okrzykiem na Seungri, któremu szybko odebrał pilota i włączył telewizor.
- Od razu zapamiętałem tablicę rejestracyjną. – Daesung usiadł na skraju kanapy i zrezygnowany opuścił głowę, wbijając spojrzenie w podłogę. – To nie zbiegi okoliczności. Ktoś mnie śledzi.

8 komentarzy:

  1. Kurdę. Jeżeli ktoś naprawdę śledzi Daesung'a, ciekawe kto to jest. Na początku zrobiło mi się szkoda Jiyeon. Dobrze, że przynajmniej Daesung się nią interesuję. Nawet mimo tego,że nadal nie palę do niej sympatią ;)
    Kolejny fantastyczny rozdział, no i czekam na dziewiąty.
    Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem co napisać. Rozdział oczywiście bardzo mi się spodobał, jednak atmosfera panująca pomiędzy chłopakami jest jakaś dziwna. Mam takie wrażenie. Gdyby ktoś mi powiedział, ze ma wrażenie, ze ktoś go śledzi, na pewno bym się tym przejęła i zainteresowała. Dlatego trochę rozdrażnił mnie GD, którego ostatnio jakoś nie lubię. Zastanawiam się kto śledzi Daesung'a i po co. Zaczynam się martwić. :D A Jiyeon zaczyna mi się robić żal. Według mnie chłopcy są dla niej za ostrzy. Jestem ciekawa czy kiedyś sobie wybaczą.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. cholera, aż mnie ciarki po plecach przeszły! O.o teraz będę się bała każdego czarnego merca, którego zobaczę >.< Tak mi jakoś szkoda Daesung'a :( i nie wiem, czy to przez to, że nikt mu nic nie powiedział, przez to, że ktoś go śledzi, czy przez wizytę u dentysty :c no w każdym bądź razie cieszy mnie to, że TOP nie przyjął tej propozycji! 'Big Bang jest ważniejsze od filmu' *___________________* owwwwh :3 no dobra, bo się roztkliwiam już.. hah czekam na następny! <333333333333

    OdpowiedzUsuń
  4. To przykre, że oni wciąż mają do niej żal za to, co się stało. Liczyłam na to, że ten Sylwester jakoś poprawi jej relacje z chłopakami. Najwidoczniej pomyliłam się. Może jeszcze przyjdzie na to czas. Mam nadzieję. :) To duże poświęcenie ze strony TOP-a, że odrzucił propozycję zagrania w filmie dla zespołu. Już go za to uwielbiam <33 Ale miał rację, zespół jest ważniejszy. W końcu to jego przyjaciele. Kto śledzi Daesunga? Coś mu grozi? Heh, nie przychodzi mi do głowy żadne wyjaśnienie tej dziwnej sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  5. To Marian miał być biedny nie Dae -_- A w ogóle to on nie zauważył, że oni nie chcieli tam Jin? Myślałam, że wiedział i jakoś z początku dziwnie mi się czytało. Ale dobrze, że chociaż to sobie wyjaśnili.
    GD nawet nie dał do końca wyjaśnić wszystkiego TOP'owi i już wybucha. Podobnie jak Mosquito, mnie też momentami Dragon drażni. A potem tak momentalnie zmienił mu się humor, bo TOP *___* i dobrze, tylko szkoda, że Dae z nimi nie było. Tak on zostaje w kącie sam. I jeszcze ten śledzący go mercedes, kto to może być? Taki on smutny w tym rozdziale. Już tylko dwa rozdziały do końca ;c

    OdpowiedzUsuń
  6. Woohoo, element kryminału się pojawił - lubię to! hahah :)
    Dobrze, że w miarę możliwości wszystko to jakoś sobie powyjaśniali, bo takie niedomówienia są najgorszą rzeczą w życiu, która może doprowadzić do wielkich tragedii...

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz, co? Ten rozdział mi się podoba! Cieszę się, że ktoś wreszcie chciał zainteresować się w opowiadaniu Daesungiem, bo to chyba drugi mój ulubiony, po GD i TOPie razem członek zespołu. Zastanawia mnie, czy aby Daesung czegoś nie czuje do Jin, tak lekko przynajmniej, ale nie wiem. Hmm, ten mercedes.. Normalnie sytuacja jak w filmach. Zastanawiam się jak ta akcja się potoczy. No i muszę się zmotywować tym, że Ty napisałaś, by napisać rozdział na swoim opowiadaniu, bo to pierwsze...

    Shensheu

    OdpowiedzUsuń
  8. Biedny Daesung, musiał przeżyć spory szok. Ale w sumie chyba dobrze, że reszta pozbawiła go złudzeń co do ich stosunku do Jin. W końcu ile można żyć w pełnej nieświadomości? ;)
    I jeszcze pojawił się owy tajemniczy mercedes. Coś czuję, że szykuję się jakaś poważniejsza akcja. Swoją drogą od razu wyobraziłam sobie mafię (nie wiem dlaczego, bo spoglądając na postać Daesunga w tym opowiadaniu to wydaje się być niezłą bujdą). No, ale to tylko praca wyobraźni, a co będzie z tym naprawdę okaże się zapewne już wkrótce.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń